⚾ 30 Dni Bez Słodyczy
23,5 zł / stawka godzinowa. Wymagania: Praca w fabryce słodyczy. Praca na linii przy pakowaniu słodyczy, chałwy, czekolady i innych wyrobów cukierniczych. Inna praca fizyczna Miasto pracy: Łódź (centrum) Płeć: mężczyźni/kobiety Wiek: do 45 lat Doświadczenie zawodowe: Nie wymagane Wynagrodzenie„Bez cukru? Ale jak to? Dlaczego i po co?” wiele osób zadaje takie pytania, stykając się z naszą Fundacją Szczęśliwi Bez Cukru. Szczególnie często zdarzało się to przy okazji projektu „30 dni bez cukru”. 28-letnia Iza i 18-letni Janek zainspirowali setki osób do podjęcia bezcukrowego wyzwania, ściśle trzymając się bezcukrowej diety rozpisanej przez nasze dietetyczki, popijając zdrowe, owocowo-warzywne soki i smoothies Redberry, a także udostępniając wyniki swoich badań ‘przed’ i ‘po’ wykonanych w Centrum Zdrowia MediPark. Prawie 1000 osób dołączyło do Izy i Janka na Facebooku – niektórzy z ciekawości; większość dla poprawy swojego zdrowia. Mogli tam podejrzeć, co dwójka bohaterów jadła, piła i jak się z tym czuła; obejrzeć live chaty z dietetykami; zadać pytania ekspertom; uzyskać materiały i narzędzia przydatne w codziennym życiu, np. ‘dayplanner człowieka wolnego od cukru’ czy całe mnóstwo prostych przepisów. „Ta wiedza ciągle jest dostępna – mówi Barbara Wojtaszek, prezeska Fundacji – zapraszamy na wydarzenie oraz na naszą stronę. Policzyliśmy, że wolontariusze zaangażowani z naszej strony przepracowali na rzecz projektu ok. 200 godzin i cieszy nas, że kolejne osoby mogą i chcą z naszego wsparcia korzystać!” Największą popularnością cieszą się przepisy, np. na słodycze z kaszy jaglanej bezpieczne także dla osób z chorobami cywilizacyjnymi oraz sugestywne infografiki autorstwa Dominiki Faryno przekazujące wiedzę w pigułce. Akcja pokazała także rosnący trend picia zdrowych, świeżo wyciskanych soków owocowo-warzywnych. Jaki jest efekt eksperymentu dla Izy i Janka po 30 dniach? „U obojga naszych bohaterów można zaobserwować wyraźny spadek cholesterolu całkowitego i triglicerydów, czyli wskaźników ryzyka chorób układu krążenia – podsumowuje dietetyczka Anna Żuławnik. Co bardzo cieszy – u Izy poziom triglicerydów nie tylko spadł do prawidłowych wartości, ale zmniejszył się w ciągu miesiąca o połowę! Duże spożycie słodyczy i dań z dodanym cukrem wiąże się z podwyższeniem wartości tego wskaźnika i może to świadczyć o długotrwałym, podwyższonym poziomie glukozy w surowicy krwi, a nawet współistniejącej cukrzycy. Iza wykonała godny podziwu krok nie tylko w kierunku szczupłej sylwetki (schudła bowiem 5 kg), ale i dla swojego zdrowia.” Tymczasem Janek – licealista zbliżający się do zakończenia roku szkolnego – przyznaje, że dzięki zmianie stylu odżywiania mógł się bardziej skupić na nauce, poprawiła mu się zdolność koncentracji, ale także… wygląd skóry i cery! PODSUMOWANIE W LICZBACH: 30 dni bezcukrowego odwyku dla Izy i Janka, którzy byli przykładem dla wielu innych, 404 osoby wzięły udział w wydarzeniu na Facebooku, kolejne 455 obserwowały, 5 kg schudła Iza w trakcie wyzwania, 6 dietetyczek opiekowało się w tym czasie Izą i Jankiem, uczestnicząc w live chatach, odpowiadając na pytania, udzielając porad, układając jadłospisy, 5 składników znalazło się w recepturze Szczęśliwego Soku sprzedawanego w trakcie wyzwania przez Redberry: ogórek, seler naciowy, liście pietruszki, kiwi, mięta, 5 rodzajów owoców jest bezpiecznych w odwyku bezcukrowym: kiwi, cytryna, grapefruit, awokado, wszystkie jagodowe (truskawki, maliny, jagody, borówki, agrest), 200 godzin pracy non profit włożyli w projekt wolontariusze Fundacji Szczęśliwi Bez Cukru w liczbie 15 osób (dietetycy, fotografowie, graficy, organizatorzy), 900 sztuk słodyczy bez cukru wykonali wolontariusze na konferencję otwierającą projekt oraz uczestnicy warsztatów podczas eventu podsumowującego akcję Dziękujemy z całego serca wszystkim wolontariuszom, bohaterom Izie i Jankowi, a także osobom, które towarzyszyły nam w tej bezcukrowej podróży do celu = zdrowia!! Dziękujemy również firmom Agnex oraz Primavika za podarowanie produktów, dzięki którym warsztaty zdrowych słodyczy były darmowe. Author: Barbara Wojtaszek Pierwsza prezeska Fundacji Szczęśliwi Bez Cukru w latach 2016-2019 (do w organizacjach pozarządowych od 1996, opiekunka wolontariatu, copywriterka, organizatorka imprez i wydarzeń, ponadto dziennikarka internetowa, blogerka, polonistka i anglistka. Czytająca wszystko, na czym zawiesi oko; podróżolubna, roślinożerna. “Żegnaj cukrze, witaj zdrowie!” View all posts by Barbara WojtaszekWarunki pracy: Obowiązki: Praca w Lidlu na dziale pakowania.Zakres obowiązków: ~rozpakowywanie palet ~ułożenie towaru ~spakowanie zamówienia ~pakowanie palet ~kontrola jakości spakowanych zamówień Godziny pracy: ~06:00 18:00 Wynagrodzenie: ~11,68 /h brutto Umowa. Praca w dni powszednie.
Ile razy myślałaś o tym aby odstawić słodkości? 10?100?1000? Uwierz mi nie jesteś sama! Mam dla Ciebie dziś propozycje. Ja też sama mam z tym problem aby się powstrzymać. Razem nam się uda! To tylko 30 dni! Chcesz ze mną wziąć udział w wyzwaniu? SUPER! Jak się przygotować: 1. Zacznij od rozmów ze swoją podświadomością. W każdej chwili kiedy masz ochotę na coś słodkiego, tłumacz jej, że nie jest Ci to do niczego potrzebne. Zjedz coś pożywnego lub napij się wody. 2. Jedz min. 5 posiłków dziennie. - obiecuje że dużo łatwiej będzie Ci odstawić przekąski między posiłkami! 3. Poproś bliskich, partnera lub domowników aby nie częstowali Cię niczym słodkim. Bądź aby zrozumieli po pierwszym "nie" że nie będziesz jadła. Trudno jest powiedzieć nie. Ale jeszcze trudniej gdy ktoś próbuje Cię namówić. 4. Zrób porządki - pochowaj wszystkie słodkości w jedno miejsce i trzymaj się od niego z daleka. 5. Zrób małe zakupy - kilka owoców, woda, orzechy. Zasady: Wybierz produkty których nie będziesz spożywać przez te 30 dni, wypisz je w komentarzu poniżej i trzymaj się swoich zasad. Możesz także wziąć przykład z moich zasad: 1. Nie spożywam żadnych kupnych słodyczy typu : batony, rogale, pączki, słodkie bułki, żelki, lizaki, draże, praliny, rodzynki w czekoladzie, orzechy w czekoladzie, ciastka, ciasta kupne, WZ-ki, napoleonki, ptysie... itp 2. Nie spożywam żadnych gazowanych i niegazowanych słodkich napoi - zastępuje je wodą, sokami ze świeżych owoców oraz koktajlami. (W najbliższych dniach powstanie projekt związany z pomysłami na nie, więc przepisy będą pod ręką a może sama zaczniesz je tworzyć?) 3. Gdy będzie mi ciężko i będę bliska złamania postanowienia będę rozmawiała ze swoją podświadomością. Tłumaczyła jej, że dam radę. Że nie zjem tego batona, że nie potrzebuje go! 4. Na dłuższe wyjścia zabierała będę ze sobą coś pożywnego do jedzenia. Wiem że takie wypady na miasto są najgorszą pokusą na sięgnięcie po coś niedozwolonego. 5. Pozwalam sobie w bardzo małych ilościach zastępować kupne słodycze domowymi, zdrowymi bez cukru lub z bardzo małą ilością, (np słodzone stevią itp) Przepisów na zdrowe słodycze jest w internecie mnóstwo więc na pewno coś wymyślę. Jednak bez przesady! Grafik Poniżej masz grafik 30 dni w których będziemy stosować się do powyższych zasad. Możesz go wydrukować, powiesić na lodówce lub w miejscu widocznym. Codziennie przed snem odznaczaj dzień, który udało Ci się oprzeć pokusie. Oznaczenia: 30 dni bez słodyczy - wyzwanie
PILNE! Praca: Komisjonowanie- niemcy - Listopad 2023 - 3013 ofert pracy - JOOBLE.pl. 3013 ofert pracy. Średnia wypłata: zł6028 /miesięcznie. Więcej statystyk. Otrzymuj najnowsze oferty pracy na pocztę.Pamiętacie jeszcze post o moim wyzwaniu 30 dni bez słodyczy [ klik ]? Mam nadzieję, że tak! Wiele z Was zadeklarowało się do podjęcia go razem ze mną. ;) Czas minął, więc wypadałoby podsumować moje zmagania. Jeśli jesteście ciekawe jak mi poszło, zapraszam do dalszej części wpisu! :) Jak mi poszło? No cóż, nie dałam rady. Nie wytrzymałam 30 dni bez słodkości, ale mimo tego zaobserwowałam co nieco i bardziej poznałam swój organizm. Trzymałam się praktycznie do 8 lutego, później się złamałam i połasiłam się, a to na kawałek czekolady, a to na Rafaello, czy inne cuda, które akurat były w domu. Nie jest mi jednak z tym jakoś smutno, niczego nie mam sobie za złe bo wyćwiczyłam całkiem fajnie swą silną wolę i już nie rzucam się od razu na całą tabliczkę. Poza tym, ten dni pokazały mi, że słodycze są wskazane i nie warto odstawiać ich całkowicie. Grunt to zachować umiar i umieć powiedzieć sobie dość. Jakie pozytywne zmiany zaobserwowałam? 1/ Schudłam kilogram – niewiele, bo pozwalałam sobie w inny sposób, szczególnie w ostatnim czasie, gdy żyjemy na kartonach (przeprowadzka), moja dieta jest dość uboga, ale już za dni parę się to zmieni (szykujcie się na kilka przepisów:D). 2/ znacznie poprawił się stan mojej skóry twarzy – gdy nie jadłam słodyczy nie nawiedził mnie żaden większy wyprysk, skóra wygląda ładniej, czyściej, zdrowiej, ma mniej zaskórników, praktycznie się nie błyszczy, gdy pewnego dnia zjadłam więcej słodkiego – na drugi dzień miałam 3 krostki na brodzie. 3/ Uspokoił się mój skalp i moje łzs. 4/ Zniknęła moja senność, wcześniej chodziłam spać o 2 w nocy i spałam do południa, teraz kładę się o tej samej porze i budzę się wyspana przed 9. 5/ Mam więcej energii. 6/ Jem zdecydowanie więcej owoców. 7/ Opanowałam swoje emocje – reakcję na stres, już nie myślę w pierwszej chwili, że muszę zjeść czekoladę, a jeśli już sięgam po coś słodkiego, zadowalam się małą porcją, delektuję się a nie pochłaniam 8/ Zaoszczędziłam trochę kasy, którą normalnie wydałabym na słodkości. Co z negatywami? 1/ Nabawiłam się niedoboru magnezu, co u mnie jest normą i jestem w stanie bez badań stwierdzić kiedy mam go za mało. 2/ Najprawdopodobniej z powodu niedoboru powróciły moje migrenowe bóle głowy, których nie miałam od lat ( i których powodem był właśnie zbyt niski poziom magnezu), a ostatnio dały mi tak popalić, że ledwo dotarłam do domu bez pomocy osób trzecich. Czas na powtórzenie badań. Podsumowując cieszę się, że spróbowałam i zamierzam trwać w lekko zmodyfikowanym wyzwaniu nadal. Postanowiłam sobie, że po słodycze mogę sięgnąć jedynie w sobotę i niedzielę. Oczywiście z zachowaniem umiaru – np. jedna tabliczka czekolady w ciągu tych dwóch dni, kawałek domowego ciasta itp. Nie będę oszukiwać samej siebie, że chcę i dam radę bez tego żyć. Pokusa zawsze się znajdzie, a ja nie zamierzam się biczować za zjedzenie tortu na urodzinach cioci ;) Tym bardziej, że w najbliższym czasie wracam z koleżanką na siłownię i mamy zamiar zrzucić zimową sadełko, które przybrało naprawdę nieodpowiednie i przerażające wręcz rozmiary. ;] A jak Wam poszło wyzwanie? Mam nadzieję, że lepiej niż mi! ;) Dałyście radę? Pochwalcie się. :D PS. Z racji tego, że się przeprowadzam, moja aktywność w blogosferze może być mocno ograniczona. Zaległości ogarnę za dni parę. ;)
Ale do rzeczy! 30 DNI! Dużo i nie dużo 30 dni bez herbaty z cukrem, ciasteczek, cukiereczków, drożdżówek, m&m'sów i innych - DAMY RADĘ! :))) Ja osobiście podchodzę do tego wyzwania, jak do detoksu, mam nadzieję, że oduczę się jedzenia słodkości (mam duuużą nadzieję).
Tym razem o tym, jak wytrwałam trzydzieści dni bez słodyczy. Choć nie było łatwo i musiałam walczyć z pokusami, to silna wola i wsparcie sprawiły, że udało się dotrwać do końca. Korzyści? Oprócz własnej satysfakcji nie ma ich zbyt wiele, ale już myślę o kolejnym wyzwaniu. Droga przez mękę Nie wiem co mnie podkusiło do podjęcia takiego wyzwania, ale skoro powiedziało się “A”, to trzeba powiedzieć “B” i wytrwać do końca. Krótko mówiąc: udało się, choć była to droga przez mękę. Oczywiście, że nie sposób całkowicie wyeliminować z pożywienia cukier, bo ten jest wszechobecny. Jest w mleku, nabiale, owocach, a nawet w pieczywie. Ale nie to było moim celem. Chodziło o to, aby odstawić wszystkie produkty zaliczane do słodyczy i obejść się przez miesiąc bez słodkich bułeczek, ciast i ciasteczek, batonów, czekoladek, lodów, wafelków, nutelli, musli i wszystkiego, co jest słodkie i pod ręką. Od euforii po kryzysy Ten eksperyment można porównać do wyścigu rowerowego. Na początku towarzyszy Ci ekscytacja przed nowym wyzwaniem, lekkie pobudzenie, a nawet euforia! Poziom motywacji oceniasz na 10/10 i oczywiście lekceważysz pojawiająca się z tyłu głowy myśl, że nie dasz rady! Potem jest już… gorzej. Zaczyna brakować sił, pojawia się rozdrażnienie i stres, a motywacja spada niemal do zera. Na finiszu już tylko odliczasz ostatnie chwile do mety, dajesz z siebie maksa, a na końcu cieszysz się jak dziecko, że po prostu się nie poddałeś! Pierwsze dni to przysłowiowa bułka z masłem, chociaż w drugim dniu wyzwania omal się nie zapominałam! Niewiele brakowało, a odruchowo sięgnęłabym w sklepie po batonika i wafelka. Dopiero po chwili przypomniało mi się, że przecież mam nie jeść słodyczy! Pod koniec pierwszego tygodnia pojawiły się pierwsze, lekkie kryzysy, szczególnie po intensywnej i długiej jeździe na rowerze. Po 130 km włączyło się ssanie na słodkie. Ponieważ pit stop był u rodziców, którzy słodycze wciągają jak narkotyki, nie odbyło się bez pokus. Tym razem uprzedziłam, że NA PEWNO nie zjem nic słodkiego i zamiast tego poprosiłam o banana, jogurt naturalny i bułkę z żółtym serem. Oczywiście, dostałam wyprawkę na drogę powrotną w postaci jogurtu pitnego, który – jak się później okazało na ostatnich kilometrach – był niczym czekoladowy baton energetyczny. Kolejny dzień to następne 100 km na rowerze. Deficyt cukrowy był coraz większy, ale nie ugięłam się! Znów były banany, koktajle, a na obiad warzywa z patelni. I tak mi minął pierwszy tydzień bez słodyczy. W pracy było łatwiej. Ręce i głowa cały czas były czymś zajęte, nie było czasu myśleć o rarytasach. Towarzyszyła mi owsianka na wodzie, serek wiejski, wafle ryżowe, banan lub jabłko, jogurt naturalny, różnego rodzaju orzechy i ziarna. Wymyśliłam sobie taki schemat, którego postanowiłam się trzymać. Do tego były ciepłe posiłki – prawie codziennie talerz zupy, czasami drób czy ryba z surówkami. Wieczorem, po aktywności fizycznej (rower, lekka przebieżka, indoor cycling lub siłownia) nie sposób było nie zjeść kolacji. Czyli jak zwykle pieczywo, którego niestety nie udało mi się wyeliminować, do tego białko czyli serek wiejski, czasami jajka, ser żółty, kabanosy albo wędzona ryba. Zdarzał się nawet kefir naturalny, za którym wciąż nie przepadam… W drugim tygodniu wyzwania zauważałam, że waga ani drgnie. Szybka weryfikacja jadłospisu dała mi do myślenia, że piję za mało wody! Tak, tak – wiem jaka jest ważna dla naszego organizmu i jego funkcjonowania, ale ja po prostu o niej zapomniałam! Po drugim tygodniu wszystkie zmysły zaczęły wyjątkowo mocno reagować na słodycze, które otaczały mnie dookoła. I tu postanowiłam lekko zmodyfikować dietę i zdecydować się na odstępstwo poprzez wprowadzenie bakalii. Wiem, że były na zakazanej liście, ale jednak postanowiłam, że w małych ilościach, szczególnie podczas wysiłku fizycznego, nie zaszkodzą. Jak się później okazało, suszone morele, śliwki i żurawina pozwoliły mi przerwać najgorsze chwile. Pociąg do słodyczy hamowały również orzechy, których pochłaniałam wyjątkowo dużo, a jak wiadomo są one wysokokaloryczne… Do diety wprowadziłam też świeżo wyciskany sok z grejpfruta. Codziennie rano, zaraz po przebudzeniu, na czczo, wypijałam szklankę (ok. 200 ml) takiego napoju. Na początku był tak kwaśny, że wykrzywiał twarz, ale z dnia na dzień smakował coraz bardziej. Bo grejpfrut to prawdziwa bomba witaminowa! Miąższ jednego owocu dostarcza więcej witaminy C niż zalecane dzienne zapotrzebowanie. Dodatkowo mamy jedną trzecią zalecanej dziennej dawki prowitaminy A, czyli beta-karotenu oraz sporo witamin z grupy B i potasu. Poza tym jest niskokaloryczny (w 100 g tylko 50 kcal), hamuje apetyt, przyśpiesza przemianę materii, ułatwia spalanie tłuszczów i oczyszcza organizm. Samo zdrowie! W trzecim tygodniu bezsłodyczowej diety wybrałam się na zakupy do miejscowej galerii handlowej. I to był błąd! Musiałam stamtąd szybko uciekać, żeby nie dać się skusić na uśmiechające się do mnie zza witryn lody, torciki, babeczki, galaretki, serniki i bezę! Po przyjściu do domu miałam ogromnego “doła”, a smutek uciszyłam na kolację orzechami laskowymi, jogurtem naturalny i bułką z białym serem. W ostatnim tygodniu kuchnię zamieniłam w aptekę. Zaopatrzyłam się w suplementy składników, których nie jestem w stanie dostarczyć swojemu organizmowi w odpowiedniej ilości z pożywienia. To witaminy: D3, K2 i C, magnez, L-karnityna oraz zalecona przez trenera odżywka białkowa po treningu (wybrałam tę o smaku lodów waniliowych!). I odliczałam dni do końca. W końcu zleciało te 30 dni, choć wcale nie było łatwo. Efekty i wnioski Efektów w postaci poprawy sylwetki, drastycznego spadku wagi, lepszego zdrowia czy samopoczucia jakoś nie czuję i nie widzę. Być może więcej powiedziałby mi specjalistyczne badania, np. poziomu cukru we krwi czy analiza składu ciała. Jednak gołym okiem nie widać znaczących zmian. Co więcej, często zdarzało się, że byłam podenerwowana, rozdrażniona, osłabiona (szczególnie po treningu) i … smutna, szczególnie gdy widziałam jak inni wcinają słodycze i przynoszą ciasteczka i pączki do kawki w pracy, a ja muszę odwracać głowę w drugą stronę i obejść się smakiem. Trudno też powiedzieć o oszczędnościach. Wydawanie pieniędzy na słodycze to taki sam wydatek (a może nawet mniejszy?) niż kupowanie co dwa-trzy dni różnego rodzaju orzechów: włoskich, laskowych, nerkowców i migdałów oraz suszonych owoców, które do tanich nie należą. Do tego doszły koszty suplementów diety oraz codziennego, ciepłego posiłku w pracowniczej stołówce. Bilans finansowy oceniam więc na zero, a może nawet na minus. Wniosków mam kilka: Po pierwsze: 30 dni bez słodyczy to za krótko, aby zobaczyć efekty ich odstawienia. Po drugie: należałoby bardziej zaostrzyć dietę. Ostawić całkowicie CUKIER czyli wykluczyć z diety owoce (w tym suszone), mleko, pieczywo, jogurty, itp. na rzecz np. warzyw, ryb i drobiu. Po trzecie: należałoby zrobić badanie poziomu cukru we krwi i analizę składu ciała przed i po eksperymencie, aby móc porównać wyniki. Po czwarte: jeśli dodatkowo celem jest redukcja masy ciała, to – oprócz rezygnacji z CUKRU – należałoby trzymać się zbilansowanej diety z ujemnym bilansem energetycznym To kiedy zaczynamy kolejny challenge?
Trudne początki bez cukru. Moja akcja „30 dni bez cukru” zaczęła się jeszcze w czasie choroby. W czasie choroby jadłam domowe jedzenie, głównie cudowny rosół ugotowany przez teściową. Zero cukru. Domowe obiady - bez cukru. Nie było tak trudno. Po powrocie do pracy pierwszego dnia głodowałam. Planszę otrzymasz w formacie pdf. PS Przy realizacji zamówienia, system wymaga uzupełnienia danych, ale wystarczy, że napiszesz tylko prawidłowego maila. W pozostałych rubrykach możesz wpisać "123" SERDECZNIE ZAPRASZAMNA AKCJĘ: 100 DNI BEZ SŁODYCZY!!!Nie jest to łatwa akcja, ale baardzo efektywna.Pozwoliła mi raz schudnąć 8 kg!Miałam super 100 dni bez SŁODYCZY! Słodycze i słodkie napoje spożywane w nadmiarze to główna przyczyna otyłości. Cukier, który regularnie dostarczamy wraz z niezdrowymi przekąskami może uzależniać nawet mocniej niż narkotyki. Kiedy spożywamy słodkie produkty nasz organizm wytwarza dopaminę, endorfiny i serotoninę. Są to substancje, które odpowiadają za dobre samopoczucie. Dlatego właśnie często sięgamy po słodycze kiedy jesteśmy zestresowani, albo kiedy jest nam smutno. Spożywanie cukru w dużych ilościach może przynieść więcej szkody niż pożytku. Dlatego też coraz więcej osób decyduje się na ograniczenie lub całkowite wyeliminowanie cukru w diecie. Węglowodany są nam potrzebne, gdyż dostarczają nam energii. Jednak powinny być to węglowodany złożone, które znajdziemy w pełnoziarnistych produktach, makaronach, kaszy, ryżu. Słodycze i słodkie napoje zawierają cukier prosty, który dostarcza do naszego organizmu jedynie dużą ilość kalorii. Nadmierne spożycie cukru powoduje problemy skórne, nadwagę, bóle głowy, trądzik w wieku dojrzałym, a także cukrzycę. Kiedy odstawimy cukier poprawi się stan naszej skóry, a dodatkowo pozytywnie wpłynie to na psychikę. Uzależniony organizm domaga się cukru, gdy tylko jego poziom spadnie. Wiąże się to ze spadkami energii w ciągu dnia. Po wyeliminowaniu cukru z diety będziemy mieć stały poziom energii przez cały dzień. Dla wielu zaletą odstawienia cukru jest zrzucenie zbędnych kilogramów. 30 dni bez słodyczy – od czego zacząć? Jeśli spożywaliśmy słodycze przez całe swoje życie, to nie możemy nich zrezygnować w jeden dzień. Oczywiście niektórym to się uda, jednak będzie to naprawdę trudne do zrobienia. Zanim zaczniemy miesiąc bez słodyczy, powinniśmy poświęcić tydzień na przygotowania. W tym czasie powinniśmy stopniowo ograniczać słodycze i słodkie napoje, jednak możemy sobie pozwolić na posłodzenie kawy czy herbaty. Po tygodniu przygotowań możemy całkowicie wyeliminować cukier z naszej diety na 30 dni. Oczywiście po miesiącu można kontynuować dietę bez cukru. Jak powinna wyglądać dieta bez cukru? W diecie nie można spożywać słodyczy i słodkich napojów, jednak możemy jeść owoce i warzywa. Co prawda zawierają one cukier prosty, ale ten wolno się wchłania, co jest dobre dla organizmu. Dodatkowo owoce i warzywa zawierają niezbędne witaminy, minerały, a także błonnik. Warto pić kawę, gdyż zmniejsza to łaknienie na słodycze. Herbatę lub kawę możemy posłodzić łyżeczką miodu. Zawiera on cukier, jednak oprócz tego ma w sobie wiele cennych składników odżywczych. Białkowe produkty zwiększają uczucie sytości, co pomoże nam wytrwać bez cukru. Maksymalna liczba graczy. 1. 189, 99 zł. zapłać później z. sprawdź. 2 Monety. 198,98 zł z dostawą. Produkt: AUTOMAT DO CUKIERKÓW POŁAWIACZ SŁODYCZY NA MONETY. dostawa jutro do 10 miast. Brałaś kiedyś w fit wyzwaniu, któremu nie sprostałaś? Ja tak. Nawet w takich, które sama dla siebie wymyślałam 🤷🏼. Później odkryłam prawdę niewygodną niczym rurki z Bershki w rozmiarze 38, które zatrzymały się ostatnio gdzieś w 1/3 mojej łydki. JA NIENAWIDZĘ ZAKAZÓW. Jak tylko powiem sobie BASTA, NIGDY, NIE MOŻESZ, to od razu zakazany owoc dumnie krąży mi nad głową! Lecz tym razem szansa nie przejdzie znowu obok. Bo jeśli wiemy, że coś nie działa, to nie ma sensu powtarzać tego w kółko: trzeba spróbować innej metody. Zasady wyzwania #30dniZEsłodyczami Nie ma odgórnie ustalonego zakazu na słodycze, nie ma nawet limitu ich spożycia. Nie musisz ograniczać się do 1 dnia w tygodniu, nie musisz czekać ze słodyczami do niedzieli. Jesteś dorosła i nie będzie Ci jakaś dietetyczka z internetu dyktować, co można, a co nie ;). Szczególnie, że sama nieszczególnie wierzy w moc zakazów. U kogo się sprawdzają – ten niech korzysta! Reszta może radzić sobie inaczej. Wyżej wymieniona dietetyczka pozwoli sobie jednak zasugerować 4 nawyki, które warto praktykować w marcu, żeby JEŚĆ SŁODYCZE LEPIEJ! Jeśli chcesz pobrać plansze do wyzwania podaj imię i adres email w formularzu zapisów na wyzwanie. Od razu po zapisie otrzymasz plansze wyzwania w dwóch wersjach kolorystycznych. Zwróć uwagę, że za wyzwaniowym tortem jest druga strona z tabelką do samoobserwacji. To bardzo ważny element wyzwania – jeśli faktycznie masz się dowiedzieć czegoś o sobie, musisz notować przemyślenia na bieżąco. Może notatka w telefonie sprawdzi się u Ciebie lepiej niż kartka? Jeśli nie przemawiają do Ciebie jednorożcowe klimaty (ja chciałam, żeby było turbosłodko), pobierz „Kalendarz” i uzupełnij samodzielnie nawykownik. 1. Codziennie jedz co najmniej dwa owoce Zdefiniuj porcję tak jak chcesz, jak czujesz. Chodzi o wyrobienie sobie nawyku sięgania po owoce w ciągu dnia i odczarowanie mitu, że „owoce tuczą”. Owoce są wspaniałym elementem zdrowej diety, jak najbardziej nawet dla osób chcących schudnąć. Jedzenie owoców pomaga ograniczyć słodyczowe zachcianki. 2. Zadbaj o solidne podstawy diety Nawet 1 zdrowy posiłek dziennie może zrobić różnicę, dlatego na planszy wyzwania widnieje taki zapis. Minimum jeden. Jeśli dasz radę więcej – to super, tym lepiej dla Ciebie. Czasami słodyczowe zachcianki są wynikiem głodu albo źle zbilansowanej diety (np. większość produktów o wysokich ładunkach glikemicznych). Jeśli masz ochotę zadbać o solidne podstawy diety i nauczyć się jeść zdrowiej w prosty sposób, to daję cynk, że na początku przyszłego tygodnia będzie kilkudniowa promka na Diety z marketów. 3. Jedz słodycze świadomie, bez obżerania się Możesz jeść słodycze zawsze wtedy, kiedy uznasz, że są tego warte. Ulubione, zjedzone w super atmosferze. Nie dla zabicia głodu (do tego lepiej sprawdza się prawdziwe jedzenie), nie z nudów. Dla najczystszej formy przyjemności! Jest jedna zasada: szukasz najmniejszej satysfakcjonującej porcji, unikasz przejadania. Spokojnie, nie chodzi mi o to, żebyś próbowała znaleźć satysfakcję w jedzeniu tabliczki czekolady przez miesiąc ;). Niech to będzie nawet cała tabliczka! Ale najlepsza, ulubiona, zjedzona świadomie i – co najważniejsze – nieuruchamiająca lawiny kolejnych porcji słodyczy. Pamiętaj: w tym wyzwaniu nikt (nawet Ty!) nie zakazuje Ci jedzenia słodyczy. Nie musisz się martwić, że ich zabraknie, że już nigdy, że nie wolno. Nic z tych rzeczy. Pozwól sobie jeść słodycze bez wyrzutów sumienia i obserwuj swoje reakcje na spełnione zachcianki, ale także na te, które odpuścisz. Potraktuj to wyzwanie jako okazję do nauczenia się czegoś o Twoim podejściu do słodyczy, dzięki czemu zwiększysz szanse na racjonalne podejście do tego tematu. Ile słodyczy będzie okej? Jeśli jadłaś słodycze kilka razy dziennie, to raz dziennie będzie super progresem. Jeśli raz dziennie, ale dużo na raz, to ograniczenie do jednego opakowania będzie super progresem. Jeśli jeden słodycz codziennie, to odpuszczenie co drugiego będzie ogromnym progresem! Jeśli jadasz słodycze kilka razy w miesiącu, bez przejadania się i masz spoko podstawy diety, to według mnie nie potrzebujesz tego wyzwania ;). Ale to Ty decydujesz! Jeśli chcesz przejść do etapu „wcale nie jem słodyczy”, to możesz postawić przed sobą właśnie taki cel w tym wyzwaniu. To nie jest wyzwanie „od do”. Chodzi o to, żeby jeść słodycze lepiej, niż dotychczas – i to już będzie super! Mam nadzieję, że moje marcowe treści będą dla Ciebie fajnym wsparciem w procesie zmiany podejścia do słodyczy. 4. Obserwuj swoje podejście do słodyczy Kiedy, po co, dlaczego. Po co, po co, po co? Zadawaj sobie te pytania do znudzenia. Co stoi za zachcianką? Jaka jest jej prawdziwa przyczyna? Czy słodycze są jedyną opcją na wybrnięcie z sytuacji? Jeśli tak, to na jaki kompromis ilościowy możesz iść? A może pod przykrywką słodyczy pojawia się potrzeba relaksu, odcięcia się, odpuszczenia kontroli? Możesz dać to sobie bez słodyczy. Obserwuj swoje relacje ze słodyczami. 5. Jeśli jest to dla Ciebie motywujące – ustal nagrodę za realizację w 80% procentach. 80% zaznaczonych pól = nagroda. Dlaczego nie 100%? Bo naprawdę nie musi być idealnie, żeby było wystarczająco dobrze! Możesz zapisać swoją nagrodę w chmurce przy jednorożcu na naszej planszy. Możesz zacząć w każdej chwili, nie czekaj na początek miesiąca!Wyzwanie: 30 dni bez słodyczy. Miałam walczyć sama, ale jak zwykle – okazałyście się niezawodne i postanowiłyście, że nie mogę z tym trudem zostać sama.
Podjęłam w końcu tę decyzję – nie jem słodkiego. Czy wytrzymam w swoim postanowieniu – nie wiem. Ale wiem, że warto spróbować, choćby dla zobaczenia tego, co się będzie działo z moim organizmem, kiedy odstawię „białą śmierć” czyli cukier, który czai się w „pomełzach”. Ostatnio pochwaliłam się na instastories, że przez 30 dni nie jem słodyczy (Jakby co, to na Instastory mamy takie kółko wzajemnej pomocy (adoracji?) w gorszych chwilach. Znajdziecie nas tutaj, po kliknięciu w zdjęcie główne możecie oglądać filmy.). Odzew z Waszej strony był ogromny. Nie spodziewałam się, że tak wiele z Was będzie chciało pójść w moje ślady i rozpocząć tę nierówną walkę razem ze mną. Dziękuję, że chcecie dotrzymać mi towarzystwa w tym miesięcznym wyzwaniu. Spora grupa dziewczyn zadeklarowała, że też nie będzie jeść słodkiego. Nie ulega wątpliwości, że to słuszna decyzja, chociaż wiem, że będzie ciężko. Między innymi dlatego, że organizm się do cukru przyzwyczaja. Słodkie poprawia humor, słodkim się nagradzamy za małe sukcesy, np. ogarnięcie chaosu w domu, słodkie pozwala nam przeżyć „te dni”, słodkim się pocieszamy po rozstaniu z facetem itd. No dobra – rzuciłam hasło, że odstawiam słodkie, ale jestem Wam winna wyjaśnienia: nie robię tego dla utraty wagi czy węższej talii, ale dla zdrowia. Chociaż muszę przyznać, że po tygodniu takiej diety stwierdziłam, że dawno nie miałam takiego płaskiego brzucha. I wcale go nie muszę wciągać do zdjęć. Jak to się w ogóle stało, że słodycze poszły w odstawkę? Otóż pewnego dnia zwyczajnie się przejadłam. To tak jak z fast – foodami. Kiedy jesz je codziennie, w końcu Ci się znudzą i po pewnym czasie nie będzie już mogła patrzeć na ociekające tłuszczem frytki i „budki z hamburgierami”. Ja nie mogłam już patrzeć na słodycze ani też walczyć z pokusami. Bo niestety jak mam w domu czekoladę, to nie spocznę, póki jej nie zeżrę. Tak więc zanim zaczęłam detox – zjadłam wszystko co miałam. Raz miałam chwilę słabości i gdyby nie fakt, że w domu jest tylko cukier, to pochłonęłabym cokolwiek, byle by było słodziutkie. Dlatego absolutnie nie każę Wam skakać na głęboką wodę. Jeśli np. dzisiaj na drugie śniadanie obżarłyśmy się dwoma kremówkami, a na deser spałaszowaliśmy całą czekoladę i przegryzłyśmy pączkiem, to jutro będzie wielki problem, gdy nie tkniemy niczego na słodko. To będzie szok dla naszego organizmu i może zareagować buntem. Może nam się kręcić w głowie, będziemy ospale i zmęczone, bez energii. Jakby ktoś nam odłączył zasilenie. Bo nie czarujmy się – cukier daje kopa. Na chwilę, ale daje. Dlatego jeśli odstawiać słodycze, to stopniowo, a najlepiej po prostu jest zastąpić je równie smacznym, ale zdrowszym zamiennikiem. Możecie sobie poczytać w międzyczasie przeczytajcie, jak zmniejszyć apetyt na słodycze. Czym więc możemy zastąpić słodycze? Świetną alternatywą mogą być np. owoce – tu rewelacyjnie sprawdzają się np. winogrona. Jeśli masz napad słodkiego głodu, wybierz po prostu owoce, które lubisz. Wiadomo, że fruktoza, że nie wolno się owocami przejadać, zwłaszcza na wieczór itd., ale na pewno jest to lepsza alternatywa dla cukru. Co poza owocami? Domowe ciasta. Sama je przyrządzam ze zdrowych składników i z bardzo małą ilością cukru. Zresztą generalnie ja prawie nie używam cukru w domu. Nie myślcie sobie, że poszło mi łatwo. To był naprawdę długi i żmudny proces odzwyczajania się od słodkiego smaku. Ale za to teraz, gdybyście mi wsypały do herbaty łyżeczkę cukru, to jej nie wypiję, bo dla mnie to będzie „ulypek”. Też chcecie unikać zwykłego cukru? Proponuję Wam zdrowe zamienniki cukru. Kolejnym sposobem na stopniowe odchodzenie od słodyczy są zdrowe przekąski, np. batony Foods by Ann. Ja zrobiłam sobie ich solidny zapas i jem ile mi pasuje, bo wiem, że mi nie pójdą w boczki. Polecam Wam również zrobić konkurencję znanej firmie na literę „F” i wykonać własną domową nutellę (mój przepis na domową nutelę) lub też domową czekoladę (a to mój przepis na domową czekoladę z trzech zdrowych składników). To jak będzie z tym wyzwaniem? Podejmujecie rękawicę? Pewnie macie mnóstwo wątpliwości, bo dostaję od Was wiadomości np. takiej treści: „To chyba uzależnienie od cukru, bo po ostatnim detoksie cukrowym dostałam gorączki i leżałam przez tydzień ledwo żywa. Czekolada by mi tego nie zrobiła…”. Tak więc można też na wesoło, byle do przodu. A po 30 dniach zobaczycie zmiany. Albo nawet je poczujecie na własnej skórze, jak ja. Dla ułatwienia, przygotowałam dla was kalendarz, który możecie wydrukować i powiesić w widocznym miejscu. W ten sposób będziecie mogły każdego dnia zaznaczyć, że udało wam się przetrwać bez NICH kolejny dzień.